Tadeusz Marian Kotarbiński, filozof, logik i etyk, urodził się 31 marca 1886 w Warszawie. Ojciec, Miłosz, był malarzem i kompozytorem. Matka, Janina, pianistką. Stryjami Tadeusza byli Józef Kotarbiński, jedna z największych osobowość polskiego teatru przełomu XIX i XX wieku, oraz utalentowany malarz Wilhelm. W ślady ojca i stryjów poszli również dwaj bracia przyszłego filozofa Mieczysław i Janusz.
Tuż przed ukończeniem Kotarbiński został wyrzucony z Gimnazjum Rządowego, za udział w strajku szkolnym w 1905 roku.
Wyjechał do Krakowa, gdzie uczęszczał jako wolny słuchacz na wykłady Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dalsza edukacja wymagała jednak matury. Wrócił do Warszawy i zdał egzamin maturalny w prywatnym gimnazjum Chrzanowskiego.
Jedzie do Lwowa studiować architekturę. Jednak okazuje się, że władze Austro-Węgier nie uznają matur zdanych w prywatnych gimnazjach.
Kotarbiński udał się do Parnawy w Estonii i tam wreszcie uzyskał świadectwo dojrzałości. Wraca do Lwowa i rozpoczyna studia na wydziale filozofii i filologii klasycznej w Uniwersytecie Lwowskim, bierze udział w wykładach z logiki i psychologii.
Studia ukończył w 1912 roku, uzyskując doktorat. W tym samym roku wstąpił w związek małżeński z Wandą Magdaleną Baum, z którą miał dwóch synów.
Pod koniec lat trzydziestych został członkiem lewicowego Związku Nauczycielstwa Polskiego.
W czasie II wojny światowej angażował się w działalność tajnych kompletów.
Po wybuchu powstania Warszawskiego zostaje osiedlony we wsi Gorzkowice pod Piotrkowem, gdzie pozostaje do końca wojny.
Wrócił do pracy nauczycielskiej zaraz po wojnie. Organizował Uniwersytet Łódzki i w latach 1945-1949 był jego pierwszym rektorem.
W roku 1947 nieco ponad rok, po śmierci pierwszej żony, Kotarbiński ożenił się z filozofką Janiną Sztejnbarg-Kamińską.
W 1951 zostaje kierownikiem katedry logiki na Uniwersytecie Warszawskim.
Ceniony w PRL, o czym świadczą stanowiska, które piastował oraz odznaczenia, jakie mu przyznano. Kotarbiński był i jest krytykowany za zbytnią uległość wobec komunistycznych władz.
W roku 1961 przechodzi na emeryturę.
Wkład myśli Kotarbińskiego w rozwój prakseologii, czyli teorii sprawnego działania, jest niezaprzeczalny. Sztandarowym dziełem jest „Traktat o dobrej robocie”.
Tadeusz Kotarbiński był także poetą, tworzył epigramy. Piętnował w nich głupotę, ignorancję, obłudę i kłamstwo.
Był radykalnym ateistą, ale sprzeciwiał się szydzeniu z religii. Prawdopodobnie przed śmiercią przyjął sakrament namaszczenia chorych.
Tadeusz Kotarbiński zmarł 3 października 1981 w Aninie.
Aforyzmy Tadeusza Kotarbińskiego
- Brudne środki zaświniają cel.
- Było ich troje: on, ona i skutek.
- Bywają specjaliści od pilnowania własnych praw i cudzych obowiązków.
- Chciałbym nic nie robić... Jak to się robi?
- Do tego, żeby się dobrze działo, potrzebne są młode ręce i stare głowy.
- Gdy ustaje tolerancja dla tolerancji, nastaje tolerancja przemocy.
- Kłamstwem można niekiedy zajść daleko, ale nie można wrócić.
- Łatwiejsza jest sztuka pamiętania od sztuki zapominania.
- Maszerować noga w nogę nie jest bynajmniej tym samym, co iść ręka w rękę.
- Nieśmiertelne są tylko rzeczy martwe.
- Porządek trzeba robić, nieporządek robi się sam.
- Przyjaciele na ogół pomagają żyć i przeszkadzają pracować.
- Smutno, gdy dnie posępne z wolna przemijają, smutno, gdy dnie radosne przemijają szybko.
- Starcowi trudno odmłodnieć, zdziecinnieć łatwo.
- Ten tylko odczuwa pustkę w życiu, kto ma pustkę w sobie.
- Widoki przyrody są różne w różnych miejscach, prawa przyrody są wszędzie te same.
- Wołają kto pierwszy ten lepszy, a powinno być odwrotnie.
- Zaciskają się pięści, kiedy trzeba zaciskać zęby.
- Zło jest w tym, że wielkie świństwa uważa się często za małe rzeczy.
- Zwierzęta nie mają rozumu, lecz tylko człowiek może być głupcem.